wtorek, 24 marca 2015

Just let me die here for a while...

... or let me die forever.
Anubis || Bóg śmierci 
Tadashi Katsuko  
Osiemnasty grudnia
Dziewiętnaście lat || Ileś na pewno
Starożytny Egipt || Tęskni za Ammit
Przeklęty || Szakal

Nigdy nie mógł odnaleźć się w tym świecie. To nigdy nie był jego świat. To nie jest jego świat. Nie spodziewał się znaleźć dla siebie miejsca tutaj, gdyż nigdy i tak żadnego miejsca nie posiadał. Żadnego miejsca, które mógłby nazwać "domem". Wypluj to słowo. Ono nie istnieje. I nie ma prawa bytu. Wszystko jest inne niż być powinno. Wszystko w nim, wszystko, co składa się na jego istnienie. Ale czego oczekujesz bo zbiegłym z Krainy Umarłych bóstwie? Uciekł. Dokładnie tak. Nawet bogowi może znudzić się życie pełne sielanki w postaci ważenia serc i zajmowania się prochami. Uciekł do świata ludzi, a tym samym ściągnął na siebie klątwę. Takie małe, boskie kłamstwo, ironia boskiego losu. Nieśmiertelność. Ciesz się nią, póki możesz, Anubisie. Nigdy nie wiesz, kiedy spotka Cię koniec. Wszystko w tym świecie powoli stoczyło go na samo dno. Rozebrało. Obnażyło. Czy ma w sobie jeszcze cokolwiek z boga? Raczej niewiele... Pragnie wyzbyć się tego wszystkiego licząc, że wyzbędzie się również klątwy. Ale to jedyna rzecz, której się wyzbyć nie może. Duma, pycha, uroda, siła czy wytrwałość, wszelkie atrybuty boskie - to już nie w zasięgu jego rąk. Tak zbudował nowego siebie. Ciągłą stratą. Ciągłym pozbywaniem się prawdziwej natury. Ciągłym kłamstwem. Oszustwem w stosunku o samego siebie. Gdzie jest Anubis? Gdzie? Nie ma go. Odszedł już dawno temu, pozostawiając Ammit w świątyni. Choć przeznaczenie ciągle budzi go na nowo.
Show me the pain which you can not even feel.
Obudził się nie mając pojęcia gdzie jest ani co się stało. W jego głowie świeciła pustka, tak samo mocno jak świeciła jarzeniówka nad jego głową. Nie znał ludzi. Nie znał niczego. W końcu był tylko bogiem, który w rękach ważył losy ludzkich dusz. Nic więcej. Nie rozumiał języka, nie rozumiał tych zachowań, gestów. Jego godność powstała z przypadkowego rozejrzenia się po szpitalnej sali, choć i tak brzmiała jeszcze bardziej irracjonalnie w jego ustach. Szczęściarz z niego. Podobno "umarł" na chodniku. A wieczorem umarł znowu. I chyba tylko dlatego udało mu się uciec z miejsca, które ludzi nazywali szpitalem. Teraz już wie, co to za miejsce. Ciągle się dokształca. W końcu jest tylko głupim bogiem, czy to nie zabawne? Czas. Potrzebuje czasu. Anubis potrzebuje bardzo dużo czasu.
I am not ready for dying again.
Odnalazł się. Zrozumiał. Czy to miało być nowe życie? Nie takiego życia chciał. Nie takim kosztem. Nie pozostało mu już nic. Nic nawet z człowieka, a co dopiero boga. Kryjąc się po kątach, uciekając z jednego do drugiego, nie potrafi spojrzeć w oczy nawet własnemu odbiciu. Przeraża go najmniejszy milimetr ściany pokryty cieniem. Nie żyje tutaj od wczoraj i zdołał doskonale przeanalizować wszystko to, co go otacza. Zdaniem jego umysłu otacza go bardzo wiele. Aż za wiele. Perspektywa codziennej śmierci już dawno stała się jego największym lękiem. Leki antydepresyjne spożywa do każdego posiłku w ciągu dnia, a przy dobrych wiatrach jest ich aż cała jedna kanapka. Nie mieszaj anoreksji czy innych bzdur w jego życie, on po prostu uważa jedzenie za niepotrzebne i zbędne. Dużo bardziej cieszą jego oczy papierosy, czy choćby dobrze działające środki nasenne. Jeśli już po raz kolejny ma spotkać się ze śmiercią, woli to zrobić na znieczuleniu. Znacznie mniej zaboli.
How long will you play this game?
Nie uczy się. Czasami wybierze się do szkoły. Nawet nie zna swojej klasy. Nawet nie zna swojego miasta. Nie ma nawet pojęcia o funkcjonowaniu drobnej społeczności bogów. Nigdy nie spotkał żadnego, a przynajmniej tak uważa, sam również nie jest zbyt rozpoznawalny. Za bardzo wtopił się w życie pogrążonego w depresji nastolatka. Znalazł dla siebie małe mieszkanie, lecz nie w kamienicy nad barem. Pracuje w wielu miejscach na raz, a czasami w żadnym. Jedynym, co sprawia mu przyjemność, to ucieczki poza miasto, prosto do lasu, w jakieś dziksze miejsce niż ta betonowa dżungla, gdziekolwiek, gdzie może się skryć. Jak? To proste. W końcu jest bogiem śmierci, a jego symbolem jest szakal, będący jego drugą postacią. W tym ciele nie ma żadnych ograniczeń. Choć śmierć zawsze go odnajdzie. I dorwie w swoje łapska.
 
Napisałabym coś więcej, ale już nie mam siły.
Wszelkie niedociągnięcia Karty Postaci błagają o wybaczenie.
Więcej Anubisa można uszczknąć dopiero w notkach.
Oczywiście żem chętna na notki i powiązania, wbrew Tadashiemu.
Spóźnione cześć :c Idę spać.
GG: 50389522
 

6 komentarzy:

  1. [Ne... Dashi? Znowu Śmierć? Znowu brak jedzenia? No wiesz ty co... trochę przydałoby ci się rozrywki tutaj. Jak juz mnie tu przyjmą to cię rozerwą.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po mnie nie można się niczego innego niestety spodziewać, Ryu. To samo tyczy się imienia Tadashiego... nie mogłam zmusić się, by nazwać go jakoś inaczej, np. Bartuś albo Kubuś ;-; Więc będzie latał Tadashi Katsuko po Warszawie. Rozerwałabym troszkę tego chłopa, oj rozerwałabym :c Przyjmujcie Ryucha szybko.

      Usuń
    2. Ryuch też nie mógł się zmusić do nadania polskiego imienia więc lata sobie po Warszawie Tomohisa. Ryuch chce wątek rzecz jasna :D

      Usuń
    3. To wbijaj na gg głupolku i jedziemy z tym koksem jakoś tam xD
      Mhm mitologia japońska to mój konik. Mam w domu dużą książkę właśnie z nią :) A tam zaraz oryginalna postać... taka sobie.

      Usuń
  2. Tak już jest. Tadashi Katsuko. Śmierć. Brak jedzenia. To już są znaki rozpoznawcze naszej pisarki :3 Twoja postać i KP jak zwykle ciekawe, choć jak widzę na końcu nie miałaś do tego zbytnio siły
    No to ja liczę na jakiś wątek, jak nie z tą, to może z następną postacię :3

    OdpowiedzUsuń
  3. No to teraz mu głupio, że tak przeciągałam to pisanie. Przeze mnie się nie wyśpisz, a jutro musisz przecież szybko wstawać i być przytomna, żeby ze mną coś naskrobać no.
    Będę czekać :*

    OdpowiedzUsuń